List do druku od matki do syna Rzeczy, które należy uwzględnić w liście z okazji Dnia Ślubu Twój list z dnia ślubu do syna powinien być pełen rzeczy, które mówią o wyjątkowej relacji, którą łączycie.
Każda mama wie doskonale, że urlop macierzyński albo wychowawczy to tak naprawdę żaden urlop, tylko ciężka i ważna praca: opiekowanie się dzieckiem, karmienie, usypianie, bawienie się z nim i 1000 innych rzeczy, których nie widać gołym okiem. Każda mama wie to doskonale – ale już z ojcami bywa gorzej. Nie każdemu starcza wyobraźni, by uświadomić sobie ile pracy jest przy dziecku, które „tylko je i śpi”. Tak samo było u Tony'ego Emmsa, taty kilkumiesięcznego niemowlęcia: nieraz porównywał, jak dużo on robi, pracując poza domem, z tym, jak mało robi jego narzeczona w domu z dzieckiem. Kiedy uświadomił sobie, że bardzo się mylił – i jak bardzo krzywdził matkę swojego dziecka swoją złością i oczekiwaniami, zamieścił na swoim FB wzruszający hołd dla niej! Przeczytajcie: Czasami nie doceniam jej tak, jak ona na to zasługuje. Kiedy wracam z pracy, to ona zawsze jest "zmęczona" a przecież to ja byłem przez cały dzień w pracy i ogarniałem ważne rzeczy. Ostatnio jednak zdałem sobie sprawę, co ta niesamowita kobieta robi w tym czasie, kiedy mnie nie ma w domu... Siedzi z dzieckiem przed telewizorem i odpoczywa przez cały dzień? Odpowiedź brzmi: NIE. Kiedy wychodzę do pracy, ona też od razu bierze się do roboty i nieraz musi się rozdwoić i roztroić, żeby ogarnąć wszystko, co ma do zrobienia... Wstaje, bo budzi ją nasze dziecko. Po obudzeniu jest głodne, więc zanim ona sama coś zje, najpierw musi je nakarmić... Potem siada i bawi się z nim, potem zmienia osra...ą pieluszkę, potem znowu się z nim bawi, potem usypia je – super! Mamusia też się może zdrzemnąć? – nie, nie może, bo musi zrobić pranie, sprzątnąć po dziecku, zmyć naczynia z poprzedniego dnia... Wtedy dziecko znowu się budzi i znowu jest głodne, więc mama, która do tej pory nie miała jeszcze czasu zjeść śniadanie, teraz nie ma czasu, żeby zjeść lunch, bo znowu musi nakarmić niemowlę, a po karmieniu ono przecież potrzebuje jej uwagi i zabawy z nią... I już nie widać, że przez całą drzemkę dziecka ona sprzątała, bo znowu jego zabawki są wszędzie... Tony przyznaje, że dopóki nie uświadomił sobie, jak wiele pracy wymaga opieka nad niemowlęciem, nieraz po przyjściu z pracy denerwował się, widząc bałagan, zlew z górą naczyń i niepowieszone pranie: Potem ja wracam z pracy i złoszczę się, że muszę sprzątać i mówię: "Mamusia znowu nic nie robiła cały dzień", gdy tymczasem ona zapieprz...a, żeby tylko nasze dziecko było zdrowe i zadowolone. Swój list Tony kończy apelem do innych ojców, którzy też nieraz, tak jak on wcześniej, porównują, ile to oni nie zrobili w ciągu dnia, a ile zrobiła „siedząc w domu” matka ich dziecka: Szanuj matkę swojego dziecka. Jest szczególną osobą, która poświęciła całe swoje wcześniejsze życie, żeby wychować twoje dziecko. Ostatnie zdanie postu Tony'ego zdradza, jak bardzo żałuje swoich wcześniejszych oczekiwań wobec swojej narzeczonej: Głęboko kocham oba moje śpiące maleństwa i wiem, że oboje zasługują na odpoczynek. Post młodego ojca został udostępniony na FB ponad 15 tys. razy (!!!), a młodzi rodzice – i kobiety, i mężczyźni – dziękują mu w komentarzach za to, co napisał. Też uważacie, że wasi mężowie nie zawsze doceniają waszą pracę w domu? Czytaj także:
Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym - Koło w Bydgoszczy zaprasza do odwiedzenia w dniach 1-13 marca wystawy "Listy do Syna", (budynek K Wydziału Społeczno-Ekonomicznego, Galeria Społeczna). Na wystawę składają się fotografie znanego brytyjskiego fotografika Chrisa Niedenthala (między innymi autora fotografii-ikony "Czas apokalipsy" z czasów Stanu Wojennego) oraz przejmujące listy Wioletty Mikusek, matki niepełnosprawnego "objechała" już wiele miast w Polsce, w Bydgoszczy - dzięki życzliwości warszawskiego Stowarzyszenia "Bardziej Kochani", pomysłodawcy i właściciela wystawy oraz WSG - prezentowana będzie po raz pierwszy. Fotografie ukazują matki w ich naturalnych sytuacjach życiowych, we własnych mieszkaniach lub w ich pobliżu. Każda z nich pełna jest ciepła i miłości. Ich życie niewiele różni się od życia innych matek, poza tym drobnym szczegółem - wadą genetyczną Niedenthal od wielu lat zajmuje się w swej twórczości fotograficznej osobami niepełnosprawnymi. Współpracuje też ze Stowarzyszeniem Rodzin i Opiekunów Osób z Zespołem Downa Bardziej Kochani. Tym razem inspiracją do jego zdjęć stały się listy pisane przez matkę do syna, który urodził się z wadą genetyczną - zespołem Downa. Wystawa składa się z 10 portretów kobiet z dziećmi z trisomią 21. Towarzyszące zdjęciom autentyczne listy, autorstwa Wioletty Mikusek, stanowią swoiste motto wystawy, będąc jednocześnie komentarzem do prezentowanych rodzi się w Polsce troje dzieci z zespołem Downa. Jak często jednak mówi się o tym? Jak często zwracamy uwagę na matki i uczucia, które towarzyszą im od momentu uzyskania wiadomości o niepełnosprawności dziecka? Jak często słyszy się o tym, że niepełnosprawność to nie przekleństwo? Informacja o wadzie genetycznej oczekiwanego dziecka to duży ciężar i trudno go unieść. Tym bardziej, że wokół bardzo niewielu ludzi rozumie, a jeszcze mniej potrafi pomóc. Czy uświadamiamy sobie, jaką drogę trzeba przejść, by po tak trudnej wiadomości dotrzeć do chwil pełnych radości, miłości i szczęścia?Projekt Listy do Syna ma szansę stać się akcją społeczną, przybliżającą problem akceptacji niepełnosprawności. Wystawa odwiedzi różne miasta Polski. Wystawa Listy do Syna została zrealizowana dzięki dotacji uzyskanej w ramach konkursu grantowego programu "Wspieramy Mamy", ogłoszonego w maju 2007 r. przez firmę AXA. Głównym celem realizacji programu "Wspieramy Mamy" jest pomoc finansowa i merytoryczna organizacjom działającym na rzecz matek w prawda nie będzie oficjalnego otwarcia, jednak o godzinie w poniedziałek (1 marca) na wystawie zjawią się rodzice należący do Stowarzyszenia, którzy chętnie podzielą się z Państwem uwagami na temat wystawy, działań stowarzyszenia i sytuacji osób niepełnosprawnych intelektualnie w ofertyMateriały promocyjne partnera
A jednak, w zależności od urodzin dziecka, są niebiańscy klienci. Mama nie przegapi okazji, by powiedzieć swojemu synowi, jak bardzo go kocha. I użyje do tego z jakiegokolwiek powodu. A jeśli jest to dzień anioła, to życzenia będą wyjątkowe. Symboliczny prezent i wiersze dla syna od matki sprawią, że ten dzień będzie niezwykły.Droga Matko Internetowa, Przestań wrzucać kolejne zdjęcia swojego dziecka do internetu. Naprawdę najwyższa na to pora. Jest tak wiele przesłanek przeciw napieprzaniu fotami swojego maleństwa po sieci, że nawet nie wiem od czego zacząć. Ale postaram się jakoś to usystematyzować. Prywatność Może Ciężko Ci uwierzyć, ale jest coś takiego. Takie słowo co zaczyna się jak impreza w mieszakaniu, a kończy jak kości ryby. Pozwól Twojemu dziecku samodzielnie decydować co pojawi się na jego temat w internecie. W sieci nic nie ginie… true story. Pedofil To nie jest bestia zza morza… Tacy zwyrodnialcy istnieją i nie masz pojęcia w jakim (fap)folderze zapisują zdjęcia które publikujesz. Nuuuda Wszystkie dzieci wyglądają tak samo. Do tego są brzydkie (o tym pisałem tutaj). Więc pogódź się z tym, że Twój Brajanek nie jest wyjątkowy. I pierdolnięcie sesji z kilkunastoma zdjęciami tego nie zmieni. Dla Ciebie każde zdjęcie jest wyjątkowe. Dla Ciebie… Znajomi Ci tego nie napiszą, bo są grzeczni… Atencja Jesteś matką. Jakkolwiek to ciężka praca, to jesteś TYLKO matką. Przynajmniej na taką się kreujesz naparzając zdjęciami dziecka „młynek atencji” po portalach społecznościowych. Wiem, że od kiedy masz dziecko, to Twój licznik atencji jest na szczycie sinusoidy popularności. Ale Twoi znajomi postrzegają cię przez perspektywę twojej aktywności w sieci. Na pewno masz jakąś wartość poza Twoim dzieckiem. Drugi Rodzic Urodziłaś dziecko? Super! Ale ojciec dziecka też ma coś do powiedzenia na temat tego co publikujesz w sieci. (No chyba, że Twój łobuz gnije w sztumie. Ale wtedy możesz się skontaktować z babcią ze znajomym, z kimkolwiek… Jesteś sama? Zostań blogerką.;) Penis i Kupa Na koniec prawda najprawdsza. Penis Twojego synka to ostatnia rzecz której zdjęcie powinno się znaleźć w internecie. OSTATNIA! Nie ma wyjątków. To nie jest „słodki kutasik” „ogonek” czy jak jeszcze to Twój chory umysł nazywa. To są genitalia Twojego dziecka. Jeżeli twierdzisz, że w tym nie ma nic złego, to pomyśl o ojcach wrzucających do internetu genitalia swoich córek z odpowiednimi komentarzami. „Kochane mamusie, mam nadzieje, że można tu się chwalić swoimi maleństwami i nie łamię regulaminu. Jestem wreszcie szczęśliwym i spełnionym tatą i żadna kobieta nie jest mi potrzebna do szczęścia. Położna powiedziała, że będzie miała facetów na pęczki z taką ciasną cipką. Co myślicie ?” ( sparodiował @dzerald z Mirko) Podobnie rzecz ma się z fekaliami. Jakbyś tego ładnie nie nazywała, to pisanie o kupie jest… słabe. Słodkie kupki dziecka przestają być słodkie w momencie, kiedy zaczynasz o nich pisać. Na koniec Mam nadzieję, że dotarło. Jeżeli nadal nie widzisz nic złego w odzieraniu swojego dziecka z prywatności tzn. że razem z pępowiną powinni Ci uciąć kabel od internetu. Pozwól swojemu dziecku decydować za siebie. Jak będzie wzorowało się na matce, to trudno, ale daj mu szansę. Z poważaniem Internauta
. 414465375700707527703722